Aktualności
Ambicja nie wystarczyła
Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych po bardzo dobrym spotkaniu, zwłaszcza przed przerwą, przegrała z Norwegią i straciła szansę na piąte miejsce w grupie I. Szczypiornistki z Polski wciąż mają jednak spore szanse na osiągnięcie celu, jakim jest zajęcie przynajmniej 11. miejsca w ME.
Przed spotkaniem Kim Rasmussen popisał się dość niefortunną wypowiedzią. – Mecz z Norwegią, która dysponuje olbrzymim potencjałem nie jest dla nas istotny. Szykujemy się na Rumunię - przyznawał na łamach strony zprp.pl szkoleniowiec reprezentacji Polski. Niestety, wspomniane Rumunki ograły Hiszpanię, wobec czego nasze zawodniczki zmuszone były, chcąc uniknąć ostatniego miejsca w grupie I, przynajmniej zremisować z potężną ekpą z północy.
Polki, wiedząc, że muszą zapunktować z Norwegią, nie przestraszyły się utytułowanego rywala – ba, na początku radziły sobie doskonale. Po golu Joanny Drabik Kinga Byzdra i spółka miały dwa gole przewagi – 4:2! Z kolei pierwszy kwadrans kończyliśmy przy... czterobramkowej przewadze biało-czerwonych (9:5)! 44% skutecznych obron Anny Wysokińskiej oraz doskonała gra wspomnianej Drabik oraz leworęcznej Aleksandry Zych były głównymi tego przyczynami. Ku pokrzepieniu serc, należy dodać, że Drabik i Zych mają zaledwie po 21 lat!
Po trzecim trafieniu obrotowej MKS Selgros Lublin handicap czwartej drużyny świata wynosił aż pięć bramek, co hala w Debreczynie przyjmowała z niedowierzaniem. Mało kto uważał, że Polska jest w stanie utrzymać prowadzenie przez kolejne minuty, czemu ku naszej uciesze kłam zadały kadrowiczki Rasmussena. Doskonała postawa w defensywie, nawet pomimo blisko siedmiu minut bez gola pomogły utrzymać prowadzenie. Norweżki ani razu nie zniwelowały przed przerwą straty do mniej niż czterech bramek, a możemy jedynie żałować, że pogromczynie Rosji sprzed czterech dni aż pięć razy, prowadząc pięcioma golami nie zdołały rzucić bramki.
Tym samym biało-czerwone, na których duży wpływ miała wracająca po kontuzji liderka, a więc pochodząca z Janowca koło Puław Kinga Byzdra, mierzyły się z nową sytuacją i wydawało się, zwłaszcza po wyrównanym początku, że poradzą sobie z nią – cztery gole przewagi mieliśmy również w 35. minucie. Niespełna sześć minut potem fenomenalna Nora Mork, która w Lidze Mistrzyń dała się we znaki MKS-owi Selgros, po tym jak dziewiąty raz pokonała Wysokińską sprawiła, że przegrywaliśmy 18:19. Kilka minut później, przy stanie 19:21 o trzeci time-out w meczu poprosił duński szkoleniowiec.
Polska przez pierwszy kwadrans drugiej połowy, Polska wygrała tylko cztery pojedynki z Silje Solberg, co jest wynikiem słabym, a jeśli dodamy do tego, że gros akcji w ataku pozycyjnym komnczyło się stratą, finał nie jest łatwy do wywnioskowania – Norwegia wyprowadzała kontry, jednak w grze pozycyjnej również nie błyszczała, przez co do 51. minuty, kiedy biało-czerwone tracily dwa gole (22:24) można było mieć nadzieję na dobry wynik, jednak wciąż to mistrzynie olimpijskie miały pewien komfort w postaci paru bramek zapasu. Na niespełna osiem minut przed końcem Alina Wojtas przegrała pojedynek 1 na 1 z siedmiu metrów z norweską golkiperką, co w starciu z takim oponentem jest niewybaczalne. Ostatecznie Norweżki wygrały 26:24.
Tym razem dużo więcej dobrego można powiedzieć o grze zawodniczek MKS Selgros – obrotowa Joanna Drabik zdobyła pięć goli, wywalczyła rzut karny i karę dla rywalki i w ocenie wielu z oglądających mecz była najlepszą zawodniczką po polskiej stronie. Z kolei rozgrywająca Marta Gęga przez ponad pół godziny spędzone na parkiecie, popisala się trzema celnymi rzutami na cztery próby. Nieobecna tym razem była trzecia z lublinianek Agnieszka Kocela, która zapewnia jednak, że będzie gotowa na spotkanie z Rumunią.
Reprezentacja Kima Rasmussena w Mistrzostwach Europy chce zająć przynajmniej 11. miejsce, które da rozstawienie w play-off o awans do przyszłorocznych Mistrzostw Świata. To najprawdopodobniej uda się w przypadku triumfu nad Rumunkami, przy założeniu, że ostatnia reprezentacja w grupie II zdobędzie mniej niż 2 punkty. Pojedynek z ekipą z południa Europy już w środę 17 grudnia o 16:00.
Polska – Norwegia 24:26 (15:11)
Polska: Wysokińska (8 obron/31 rzutów – 26% skuteczności), Prudzienica (2/5 – 40%) – Drabik 5, Niedźwiedź 4, Zych 4, Gęga 3, Wojtas 3, Grzyb 2, Byzdra 2, Janiszewska 1.
Karne: 4/5
Kary: 8 minut (Byzdra – 4 min., Stachowska i Grzyb – po 2 min.)
Norwegia: Silje Solberg (11/28 – 39%), Sando (3/10 – 30%) – Mork 11, Loke 4, Kristiansen 3, Oftedal 2, Koren 2, Alstad 1, Breivang 1, Herrem 1, Sanna Solberg 1.
Karne: 3/3
Kary: 8 minut (Alstad, Breivang, Oftedal i Koren – po 2 min.)
www.lubsport.pl