Aktualności
Daria Szynkaruk: Chcemy wypełniać hale i przyciągać przed ekrany
Opadł już kurz po rywalizacji ORLEN Superligi Kobiet w sezonie 2024/2025. Szczypiornistki wicemistrzyń Polski z PGE MKS-u FunFloor Lublin odpoczywają przed zbliżającym się okresem przygotowawczym. O tym co za nimi i tym, co je czeka, rozmawialiśmy z kapitan biało-zielonych, Darią Szynkaruk.
Jak byś podsumowała miniony sezon?
Na pewno nie był łatwy. W jego trakcie doszło do zmiany trenera. Za tą zmianą poszło więc kilka innych, co w trakcie sezonu nie jest proste. Pod koniec rozgrywek jednak myślę, że pokazałyśmy, co potrafimy. Pokazałyśmy, że umiemy walczyć jako drużyna. Sądzę, że wyglądałyśmy wiosną już naprawdę dobrze. W trakcie sezonu przytrafiały nam się oczywiście różne utrudnienia. Z urazami i kontuzjami na czele. Takie rzeczy dzieją się jednak w każdym zespole. Ostatecznie nie jest najgorzej, ale dominuje niedosyt.
Liczyłyście na to, że uda się ugrać więcej?
Oczywiście naszym celem był tytuł. Znów nie udało się go zdobyć, ale wierzymy, że jesteśmy na dobrej drodze. Bardzo chciałyśmy sięgnąć po ORLEN Puchar Polski. Ostatecznie w tych dwóch rozgrywkach zdobyłyśmy drugie miejsce. Brak udziału w fazie grupowej Ligi Europejskiej też nas zabolał. Mamy wrażenie, że niewiele zabrakło, ale jednak zabrakło. Nie możemy więc być z siebie w pełni zadowolone.
Jaki był najtrudniejszy moment w zakończonych rozgrywkach?
Chyba właśnie porażka w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Po pierwszym meczu byłyśmy blisko, a mecz w Hiszpanii boleśnie nas zweryfikował. Potem ruszyła lawina zmian. Dla każdego sportowca gra w europejskich pucharach jest bardzo ważna. Chciałyśmy się pokazać poza naszymi granicami. To był jeden z głównych celów naszej drużyny. Zależy nam, by Lublin zaznaczył się na sportowej mapie nie tylko Polski, ale też Europy. Nie udało się tego zrealizować i mocno przeżyłyśmy ten brak awansu do fazy grupowej. Każdej z nas bardzo na tym zależało.
Czego twoim zdaniem zabrakło, by te cele zrealizować?
Moim zdaniem przede wszystkim stabilnej formy przez cały sezon. Były mecze, w których wyglądałyśmy super, a potem przychodził totalny spadek poziomu gry. Zabrakło tej równej formy, stałej dyspozycji. Tak naprawdę „w gazie” czułyśmy się na początku i pod koniec sezonu. Te wahania były zbyt duże.
Ten sezon pomógł ci się rozwinąć sportowo?
Dużo skupiałam się na tym, by poszerzyć wachlarz swoich rzutów. Sądzę, że mam bardziej rozbudowany repertuar w tym zakresie. Mam trochę niedosyt w kontekście moich indywidualnych akcji, ale mam też nadzieję, że w przyszłym sezonie to się zmieni.
Co zmieniło przyjście trenera Pawła Tetelewskiego?
Zaczęłyśmy grać bardziej agresywnie. Wprowadził nieco inną wizję. Zmiany wywołują też emocje. Cieszę się, że były one pozytywne. Trener Paweł wyzwolił w nas pewne reakcje i wycisnął maksimum, jakie dało się uzyskać w tamtym momencie. Umiał do nas dotrzeć. Trudno mi powiedzieć w kilku słowach, co zmienił trener, ale zrobił coś, dzięki czemu zaczęłyśmy wyglądać lepiej jako drużyna. Sądzę, że naszą chęć do walki było widać też z zewnątrz.
Po odpadnięciu z Ligi Europejskiej potrzebowałyście takiego bodźca?
Być może w pewnym sensie tak, ale nie mogę powiedzieć, że brakowało nam motywacji do walki. Na pewno nie zwiesiłyśmy głów. Miałyśmy wciąż wiele innych celów do zrealizowania. Do wygrania była liga i puchar. Sezon nie kończy się na odpadnięciu z europejskich pucharów.
Rola kapitana była w tym sezonie trudna?
Ta funkcja nigdy nie jest łatwa. Jest dużo dziewczyn. Wiele ambicji, charakterów, historii. Każda zawodniczka ma coś w tym zespole do powiedzenia. W naszej drużynie nie jest tak, że tylko kapitan ma swoje racje. Czasem trudno pogodzić tak wiele głosów. Szczególnie w grupie kobiet. Z mojej perspektywy ta rola była ciężka. Nie inaczej było jednak z perspektywy pozostałych dziewczyn. W wielu sytuacjach wewnątrzklubowych starałam się być głosem drużyny. Gdy doszło do zmiany głównego szkoleniowca, odbyłam z trenerem Pawłem kilka rozmów. Starałam się przekazać, gdzie moim zdaniem jest pole do poprawy, do zmian. Moją rolą było też, by podtrzymywać zespół na duchu w trudnych momentach. Nie mogę jednak powiedzieć, że te aspekty spadały wyłącznie na moje barki. To zespół wielu liderek, fantastycznych zawodniczek i przede wszystkim osób.
Ciężko pogodzić tak wiele indywidualności?
To jest naszą siłą. Każda zawodniczka w tej drużynie ma predyspozycje do bycia wiodącą postacią. Czasem mówi się o tym, że w zespole brakuje lidera. Ja uważam, że ważny jest kolektyw, a rolą trenera jest to, by z tych wielu indywidualności stworzyć jedność. Kluczem nie jest wypchnięcie na piedestał jednej z nas, a wykorzystanie potencjału wszystkich. Każda z nas ma swoje do zrobienia w tym zespole.
Skoro zespół się w końcu zgrał, to nie macie obaw o przyszły sezon w kontekście letniej przebudowy?
Zmiany w składzie to normalna kolej rzeczy. Trzon zespołu został jednak utrzymany. Nie mamy problemu z wprowadzeniem do drużyny nowych zawodniczek. Oczywiście będziemy potrzebowały czasu, by się z nimi zgrać, ale jestem dobrej myśli. Dwie dziewczyny z Zagłębia dobrze znamy z boiska. Z Julią Owczaruk trenowałyśmy jeszcze w trakcie sezonu. Nie sądzę, by adaptowanie tych zawodniczek stanowiło jakiś problem. Nie doszło do całkowitej przebudowy zespołu. To raczej rozwinięcie tego, co tworzyło się w minionym sezonie.
Trener Paweł Tetelewski przede wszystkim będzie mógł przeprowadzić z wami cały okres przygotowawczy. Obejmując zespół w grudniu, nie miał tej szansy. Przygotowania będą się różnić od tych z ubiegłego sezonu?
Nie znam wszystkich szczegółów, ale na pewno mogę powiedzieć, że trener Paweł blisko współpracuje z naszym specjalistą od przygotowania motorycznego Konradem Szczukockim. W ubiegłym sezonie nie było go z nami od początku przygotowań. Teraz wydaje mi się, że wszystko jest przygotowane z głową. Dostałyśmy już plany treningowe. Jesteśmy przygotowane. Kwestie fizyczne są w rękach Konrada, a aspekty boiskowo-taktyczne przygotowuje trener Paweł. Tak wygląda podział ról szkoleniowców w tym okresie przygotowawczym. Wierzę, że to się sprawdzi.
Trener Konrad dołączył do sztabu już rok wcześniej. Teraz będzie miał więcej do powiedzenia?
Dołączył, ale nie było go z nami od początku. Teraz, znajdując się na miejscu, będzie miał wszystko pod stałą kontrolą. Będzie analizował nasze obciążenia, oceniał każdy dzień naszej aktywności i podejmował na bieżąco kolejne decyzje dotyczące indywidualnych obciążeń pod odpowiednie parametry.
Na pewno, podobnie jak przed rokiem, będzie sporo sparingów. Przed wami trzy towarzyskie turnieje: w Lublinie, na Węgrzech i w Rumunii. To ważna część przygotowań?
Oczywiście. Dzięki tym sparingom możemy się pozgrywać. Dochodzi do tego test umiejętności w ramach fajnego grania z mocnymi zespołami. To bardzo ważne. Szczególnie w takim okresie. Dzięki tym spotkaniom zobaczymy, jak dane zawodniczki wyglądają. Jak prezentują się na różnych pozycjach, w różnych boiskowych sytuacjach. Sztab na pewno uzyska odpowiedzi na wiele pytań, które są istotne przed rozpoczęciem sezonu. Przetestujemy różne ustawienia. Na tych turniejach nie chodzi o to, by mieć formę życia. To szansa, by przepracować schematy i zagrania tak, by wszystko dobrze funkcjonowało na start sezonu. W kontekście braku naszej gry w europejskich pucharach w minionym sezonie to także ważny element przygotowania do walki o fazę grupową w nadchodzących rozgrywkach. Zagraniczne turnieje sparingowe dają nam szanse, by sprawdzić się na tle zespołów, z którymi nie gramy na co dzień.
Najwięcej bramek dla PGE MKS-u FunFloor Lublin w minionym sezonie zdobyło prawe skrzydło w składzie Daria Szynkaruk-Magda Balsam. Teraz o miejsce w składzie rywalizować będziesz z Adrianną Górną. Jak się nastawiasz na tę współpracę?
Lubię rywalizację i jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Wierzę, że będzie ok i Ada sporo wniesie do tego zespołu. To na pewno inna zawodniczka, niż Magda. Sądzę, że wprowadzi do drużyny trochę świeżości. Znamy się z Kwidzyna, gdzie grałyśmy wcześniej razem. Ada jednak grała wtedy więcej na rozegraniu, niż na skrzydle. Trener na pewno ma pomysł, jak to poukładać. Ja też staram się wychodzić poza schematy i podobnie jak Ada, nie lubię stać tylko w rogu. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze dogadywać i uzupełniać.
Julia Owczaruk twoim zdaniem poradzi sobie na poziomie ORLEN Superligi Kobiet?
To bardzo ambitna zawodniczka. Nie miałyśmy wielu okazji do wspólnych treningów, ale zdążyła pokazać swój potencjał. Mam nadzieję, że szybko dołączy do zespołu fizycznie. Myślę, że jest w stanie to zrobić, jeśli będzie nadal pracować tak, jak pracuje. Jej awans sportowy nie wziął się znikąd. Zasłużyła na swój kontrakt. W Lublinie jest dobra nić porozumienia między sztabem szkoleniowym pierwszego zespołu a trenerką Małgorzatą Rolą z MKS AZS UMCS Lublin. Julia zapracowała na to, by trafić do nas. To dla niej duża szansa. Przeskok pod kątem fizycznym jest duży, ale wierzymy, że da radę. My ją na pewno dobrze przyjmiemy do zespołu i będziemy starać się, by czuła się jak najlepiej. Dostanie dobry trening, nasze wsparcie i niech to wykorzysta najlepiej, jak może.
Bardzo optymistycznie kibice przyjęli transfer Darii Przywary. Jak ty odbierasz to wzmocnienie?
Uważam, że każdy z ruchów transferowych przed nadchodzącym sezonem jest bardzo obiecujący. Darię pamiętam nie tylko z boiskowej rywalizacji, ale też ze zgrupowań kadry B. To waleczna i bardzo ambitna zawodniczka. Moim zdaniem dobrze wkomponuje się w drużynę. Tym bardziej że jest dosyć wszechstronna. Może zagrać na wszystkich pozycjach na rozegraniu. To przede wszystkim zawodniczka, która potrafi wykonywać powierzone jej zadania. Cieszę się, że będzie mogła dalej rozwijać się w naszym zespole. Niemniej ciekawe są transfery zagranicznych rozgrywających. Jestem bardzo ciekawa współpracy z Marią O’Mullony i Patricią Limą. Wiem, że charakteryzują się szybkim graniem. Myślę, że to nam sporo da w ataku. Jeszcze nie czas na ocenianie transferów, ale wierzę, że są trafione.
Sporo zmian jest też w innych klubach. Liga zmierza dobrym kierunku?
Kluby się wzmacniają. To dobrze. Trudno jednak wejść na wyższy poziom bez pewnych zmian systemowych. Chcemy, by piłka ręczna w wydaniu kobiecym była bardziej popularna. W Lublinie emocjonowaliśmy się do końca fazą play-off w siatkówce i koszykówce. W Superlidze mężczyzn play-offy wróciły i wydaje mi się, że odbyło się to z korzyścią dla atrakcyjności rozgrywek. Podział na grupę spadkową i mistrzowską tak naprawdę nic nie zmienił. Rozumiem głosy dotyczące tego, że obecny system jest bardziej sprawiedliwy. Gdyby jednak miała decydować tabela, to czy w Plus Lidze i Energa Basket Lidze doszłoby do tak ciekawych rozstrzygnięć? Sądzę, że nie. Znamienne jest to, że najbardziej popularne rozgrywki na świecie są turniejami, lub kończą sezon fazą pucharową. W ORLEN Superlidze Kobiet medale często rozdane są już wczesną wiosną. Dla nas, zawodniczek nie ma to znaczenia, bo chcemy wygrywać w każdym meczu. Dla kibiców jednak takie rozgrywki tracą na atrakcyjności, a przecież chcemy wypełniać hale i przyciągać przed ekrany.
Jak wygląda obecnie sytuacja zdrowotna w drużynie?
Ola Rosiak jest po operacji. Dograła końcówkę sezonu z bólem, na tabletkach. Dziękujemy jej, że walczyła razem z nami do końca. Pozostali według mojej wiedzy są zdrowi. Oczywiście są pewne mikrourazy, ale wygląda na to, że oprócz „Rosi” rozpoczniemy okres przygotowawczy w komplecie.
Życzyłabyś sobie, żeby jaki był najbliższy sezon?
Zwycięski, spokojniejszy i przede wszystkim mistrzowski.